POBIERZ KLAUZULĘ INFORMACYJNĄ DLA NEWSLETTERA
WIRTUALNY SPACER
Kliknij i zobacz jak wygląda teraz Krasnostawski Dom Kultury, zapraszamy do obejrzenia jakości HD
Mateusz Melanowski z nagrodą im. Anny Kamieńskiej
Protokół XXIII edycji Konkursu Poetyckiego im. Anny Kamieńskiej na tomik wierszy za rok 2016 i 2017.
Krasnystaw, dnia 20 kwietnia 2018
Komisja konkursowa w składzie:
1. Anna Kistelska – WOK Lublin
2. Krzysztof Martwicki – poeta, pisarz, krytyk literacki, publicysta
3. Marcin Jurzysta /przewodniczący/ - krytyk literacki, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich
poddała ocenie merytorycznej – zgodnie z regulaminem – nadesłane przez autorów i wydawców następujące tomiki poezji:
- Don Adalberto, Autoportret z ojczyzną, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Sandomierz 2017
- Teresa Maria Smyl, Poezja z trzema nutami, Norbertinum, Lublin 2016
- Jadwiga Jaśkowiak, Kwadratura Słów, Wydawnictwo POLIHYMNIA, Lublin 2016
- Bogusław Beniu Byrski, Iga Mikulska, Poranki, Norbertinum, Lublin 2016
- Zygmunt Marek Miszczak, Śladem ojców, Norbertinum, Lublin 2016
- Piotr Linek, rdza, Norbertinum, Lublin 2016
- Waldemar Michalski, Znak bez kropki, Ośrodek Brama ,,Brama Grodzka – TEATR NN’’, Lublin 2017
- Jadwiga Panasiuk, A wszystko to kocham, Jadwiga Panasiuk, Biała Podlaska 2017
- Alina Dorota Paul, Pod skrzydłami, ATUT Biuro Promocji, Zamość 2016
- Alina Dorota Paul, Ponad doczesnością, ATUT Biuro Promocji, Zamość 2017
- Barbara Zbyryt, Słoneczna Pieśń Serca, ATUT Biuro Promocji, Zamość 2017
- Mateusz Melanowski, Uwagi do chwili, Zeszyty poetyckie, Gniezno 2017
- Zygmunt Marek Miszczak, Czego słowik nie zaśpiewa, Norbertinum, Lublin 2017
- Beata Głowacka, Ikonostas, Norbertinum, Lublin 2017
- Henryk J.Kozak, Udane życie, Norbertinum, Lublin 2017
- Teresa Syta, Czar Roztocza. Zima. Wiosna, Norbertinum, Lublin 2017
- Anna Łyczewska, Krzysztof Anin Kuzko, Lublin zza mgły, Norbertinum, Lublin 2017
- Joanna Szubstarska, Dźwięk kamienia, Norbertinum, Lublin 2016
Do nagrody głównej Jury postanowiło nominować książki następujących autorów: Jadwigi Jaśkowiak Kwadratura słów i Beaty Głowackiej Ikonostas.
Nagrodę główną, laur imienia Anny Kamieńskiej Jury jednomyślnie przyznało Mateuszowi Melanowskiemu za tom wierszy Uwagi do chwili, opublikowany przez Wydawnictwo „Zeszyty poetyckie” w Gnieźnie w roku 2018.
Uzasadnienie werdyktu - dr Marcin Jurzysta, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich.
XXIII edycja Konkursu Poetyckiego im. Anny Kamieńskiej na tomik wierszy za rok 2016 i 2017 przyniosła nam jako jurorom okazję do zapoznania się z siedemnastoma książkami poetyckimi, za publikacją których stało siedem wydawnictw, w tym najliczniej reprezentowane w tym roku lubelskie Norbetinum, w którym ukazało się aż 9 z 17 zgłoszonych tomów.
Werdykt zapadł w zasadzie jednogłośnie, bo zwycięski tom poetycki został wskazany przez każdego z naszej trójki, a i w przypadku dwóch pozostałych nominowanych książek nie było dużych różnic.
Nie będę uzurpował sobie prawa do mówienia w imieniu całego jury, ale dzieląc się tymi kilkoma przemyśleniami, sądzę, że nie będę osamotniony w moich sądach i ocenach.
Tak samo jak współistnieje muzyka i disco-polo, tak samo współistnieje poezja i jej imitacja, którą na potrzeby tego tekstu pozwolę sobie nazwać mianem „polo-wierszyka”. Nie da się ukryć, że tak samo jak disco-polo znajduje swoich amatorów, tak samo i „polo-wierszyki” mają swoich czytelników. Na tym polega wolność rynku wydawniczego i wolność samych autorów. Jednak w momentach takich jak konkurs poetycki, trzeba odważnie nazwać rzeczy po imieniu, oddzielić ziarno od plew, nawet jeśli te ostatnie mają piękne, sztywne, kolorowe okładki, które skrywają wysokiej jakości papier i pochwalne peany ze strony możnych tego świata. Które książki były tymi plewami, o tym wspominać nie zamierzam, w myśl zasady, że nie warto strzępić języka i marnować słów, na książki, które i tak już upuściły wystarczająco krwi językowi i literaturze.
Szukaliśmy więc książek, których autorzy szanują język i robią wszystko, by sunąc brzytwą swojej poetyckiej wrażliwości po gardle liryki, nie poderżnąć go, ani nawet nie skaleczyć. Szukaliśmy autorów, którzy nie próbują stawiać się w roli ideologów, posiadających monopol na prawdę, piszących o wszystkim, a przez to o niczym. Wciąż aktualne pozostają dla mnie również słowa Jana Lechonia z Herostratesa, kiedy wołał: „A wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę”. Bo potrzeba poezji autentycznej, która wypływa z wnętrza autora, z jego doświadczenia świata, języka i kultury, nie zaś nadętej jak balon demagogii, która tak samo jak balon jest pusta w środku, a ten, kto najgłośniej krzyczy w imieniu ojczyzny lub religii, bywa często jak przysłowiowa krowa, która dużo muczy, a mało mleka daje.
Dlatego spośród 17 propozycji wybraliśmy trzy tomy, które w naszej ocenie reprezentują prawdziwą, autentyczną poezję, której autorzy są odpowiedzialni za każde pojedyncze słowo, każdy przecinek i każdą kropkę. W pierwszej kolejności wymienię dwa spośród trzech tomów, które postanowiliśmy nominować do nagrody głównej, dwa tomy, które w ostateczności ustąpiły miejsca trzeciej, zwycięskiej książce, lecz z pewnością godne są uwagi czytelników.
Pierwszą ze wspomnianych książek jest Ikonostas Beaty Głowackiej, który autorka łącząc osobisty charakter liryki wyznania, z warsztatową umiejętnością powściągnięcia nadmiernej konfesyjności i ubrania osobistych doświadczeń w dobrze skrojoną szatę, pokazuje nam bohaterkę zmagającą się z samą sobą, z bólem, rozstaniem, doświadczeniem absolutu, jego braku lub też jego substytutów, bo jeśli, jak pisze autorka w wierszu otwierającym tom: „matka boska // zbiła się przy przeprowadzce // święty józef // nie pasował do wystroju wnętrza // mój ikonostas // to szyba // przez którą widać niebo”.
Drugą nominowaną książką jest Kwadratura słów Jadwigi Jaśkowiak. To książka zupełnie inna od Ikonostasu, nie tylko ze względu na swą dwujęzyczną, polsko-angielską formę. W przypadku tej książki mamy do czynienia z językiem poetyckim, zakorzenionym w filozofii z jej nurtami ontologicznymi i egzystencjalistycznymi. To zarazem tom, reprezentujący szkołę poezji krótkiej formy, która nie stroni od metafor, lecz unika gadulstwa i nawet jeśli w jednym z wierszy autorka deklaruje, że „nie jest trudno wyczarować // rzeczywistość”, to czytając ten tom widać, że to bardzo sprawna magia.
Książką poetycką, którą jednogłośnie wskazaliśmy w naszych nominacjach, a tym samym tomem zwycięskim, są Uwagi do chwili Mateusza Melanowskiego. Autor doskonale orientuje się w nowej i najnowszej poezji polskiej, w jej nurtach i meandrach, łącznie ze śląską szkołą poezji, która nie może być obca autorowi urodzonemu w Katowicach i wychowanemu w Mikołowie. W swojej twórczości skutecznie łączy doświadczenie języka poezji po 1989 roku, grę z gatunkami klasycznymi, pokorę wobec liryki i odpowiedzialność za słowo. To poezja dotykająca pojęcia zanikania, kończenia się, rozłożonego na kolejne wspomnienia i kolejne wiersze. Katastrofizm destylowany z codzienności, zapis przejścia od euforii do rozczarowania. To tylko niektóre pierwiastki tej poezji.
Gratulujemy laureatowi oraz autorom nominowanych książek, a wszystkim autorom, którzy tworzą poezję, a nie „polo-wierszyki”, życzymy przede wszystkim czytelników. Bo skończony wiersz i skończona książka poetycka, jak pisał chociażby Roman Ingarden, oddziela się od autora i żyje swoim życiem tętniącym w konkretyzacjach poszczególnych czytelników. I póki ich nie zabraknie, wiersz przetrwa i będzie wędrował. A taki powinien być jego los.
Uzasadnienie werdyktu - Krzysztof Martwicki
Mateusz Melanowski, „Uwagi do chwili”, Biblioteka Współczesnej Poezji Polskiej „Zeszyty Poetyckie”, Gniezno 2017, ss. 46
Po prostu czas
Na szczęście ta poezja nie podpiera się żadną łatwą transcendencją. Nie szasta wielkimi literami czy wytrychami typu: „zawsze” i „nigdy”. I może się wydawać, że to poezja prosta, reporterska jak przystanek, gdzie śpiący dotąd na ławce bezdomny / na pytanie gdzie jest / dostaje od drugiego dodatek lokalny („STREET PUNK”, s. 33), a na chlebie / papierek / z adresem piekarni (WINO I CHLEB. PARUZJA, s. 28).
A wszystko to, jak w tytule, uwagi do chwili. Tak, bo najciekawszy w tej poezji jest czas. Zawieszony, jakby nagle przestał tykać, i stał się idylliczny: Jutro wyjdziemy razem przed mgłę / i podejdą na do nas sarny. („TEJ WIOSNY, TEGO LATA”, s. 16). Ale jak się okazuje, życie w tym znieruchomiałym czasie to „piknik pod wiszącą skałą”. Bohaterowie wierszy Melanowskiego żyją pod jakimś niezwykłym dachem nieuchronności. Całe szczęście, że autor nie mówi wprost, jaka to nieuchronność. Bo może to być równie dobrze nieuchronność najwyższego rzędu, jak ta „pani alicji”: widziałam co tam jest // mówi pani alicja / która niedawno wybudziła się ze śpiączki („DNI OTWARTE”, s. 29). Albo nieuchronność pytań o samego siebie: budzimy się mając / Własne tożsamości jeszcze do ustalenia („CZAS SIĘ WYRYWAŁ”, s. 23). Czy też nieuchronność pod tytułem: globalne zagrożenie, kiedy świat / wciąż powstrzymuje się / przed wybuchem // potem / jemy śniadanie // dzisiaj wojskowi / w beczkowozach / dowiozą nam wodę / chwila niepewności i // moja kolej / na zmywanie („LEKCEWAŻYMY APELE, s. 18).
Nie od dziś wiadomo, że najlepsza poezja czy w ogóle literatura jest wtedy, gdy autor w jednym zdaniu, niejako jednym tchem, potrafi z codzienności wyskoczyć w stronę spraw ostatecznych. A Melanowski to potrafi. Przypadek „pani alicji” jest tego przykładem. I nie inaczej jest, kiedy w maleńkiej przestrzeni wiersza sąsiadują ze sobą: „wybuch”, „świat”, „śniadanie” i „zmywanie”. Takie teksty najdłużej się pamięta, o ile nie na zawsze. Bo z tego, co najprostsze, z codziennego „mimesis” tworzą wielką i prawdziwą opowieść. O wszechobecnej tajemnicy, o niemożności udzielenia ostatecznych odpowiedzi i wreszcie – o ludzkim poszukiwaniu, które nie ma końca.
I jeszcze jedna sprawa. Tomik Mateusza Melanowskiego właściwie jest... zeszytem. Najprostszy format A5, dwa arkusze edytorskie, w środku widoczne zszywki, i to wszystko. Ale przecież wiadomo, że prawdziwa wielkość jest skromna.